29 listopada br., niby piątkowy zwykły dzień, ale czy na pewno? Otóż nie! W bibliotece szkolnej od samego rana, każdy kto był w jej pobliżu, mógł sobie powróżyć. A co było ?
- Kubki przyszłości – pod nimi znajdowały się ukryte rekwizyty, z których każdy miał swoją moc (ptasie piórko, obrączka, ziarenko pieprzu, muszelka, cukierek…);
- Wróżenie przyszłości z kart;
- Wróżba z butami – osoba, której but pierwszy przekroczy próg jako pierwszy z grupy wejdzie w zawiązek małżeński;
- Wróżba ,,Kim będę” – a więc, kim zostaniesz w przyszłości;
- Numerologia, która jest najstarszą wiedzą magiczną, z daty urodzenia można bowiem odczytać cechę charakteru danej osoby;
- Wróżba ,,Mowa kwiatów”;
- Wróżba - ,,Imiona” – trafione imię może oznaczać imię przyszłej żony, męża lub osoby, którą poznamy w nadchodzącym roku.
Ale to nie wszystko, tradycją andrzejkowych wróżb jest lanie wosku. Niewiele osób wie, że na początku tego zwyczaju w grę wchodził stopiony ołów, który ponoć najskuteczniej prognozował przyszłość, gdy pochodził z ramek do kościelnych witraży. Z biegiem czasu coraz trudniej było o ten metal, a topienie ołowiu i bezpieczne wylewanie go na zimną wodę było pracochłonne i dość niebezpieczne. Dlatego rolę ołowiu przejął pachnący wosk pszczeli….albo… całkiem zwykły…
Mało tego, żeby wszystko się spełniło każdy uczestnik musiał zdmuchnąć całą zawartość soli z kartki, a także celnie wrzucić grosik do miski z wodą.
